Patrol armii kontynentalnej zapuścił się w okolice Princeton. Dzień wcześniej i w nocy padał gęsty śnieg. Tym bardziej uwagę zwiadowców zwróciły świeże ślady które na nim znaleźli.
Sprawdzono broń i ruszono na przód po tropach. Napotkani farmerzy twierdzili, że nie widzieli żadnej jednostki wojskowej. Faktycznie po dojściu na przedpola miasteczka wszystko wyglądało tak, jakby panował w nim całkowity spokój.
Podczas krótkiego postoju Raspberry zwrócił uwagę na ruch pomiędzy zabudowaniami, wyraźnie widać było czerwone brytyjskie kubraki. Patrol przyspieszył kroku i ruszył z powrotem.
Po drodze został ostrzelany przez jednostkę lojalistów, całe szczęście szybko zlikwidowaną przy pomocy bagnetów... Bezpiecznie udało się wrócić do sił głównych i złożyć raport.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz